ANNOPOL

Nad rzeką Ptycz, 28 wiorst od Mińska, leży Annopol, niegdyś siedziba książąt Radziwiłłów. Dzisiejszy Annopol nazywał się Kropicą aż do 18 wieku i należał do możnej rodziny Chaleckich, lecz Anna Chalecka w XVIII wieku, wychodząc za mąż za Albrechta Radziwiłła, wniosła mu w posagu te dobra i odtąd aż 5 pokoleń przemieszkało tutaj i tak Annopol stał się rezydencją jednej z linji Radziwiłłów.

Choć niedawno utworzona tu parafja, ale dosyć spora, liczy ona do 3.000 wiernych. Niestety, nie zawsze była ona samodzielną. W ostatnich latach nawet nie miał Annopol księży i aż do 1896 roku ksiądz dojeżdżał tu raz tylko na miesiąc. W roku 1906 oddzielono Annopol od Kalwarji i przyłączono do Wołczkiewicz, a dopiero w roku 1912 dostał stałego proboszcza.

Parafja ta składa się przeważnie ze szlachty; większość wieśniaków, ongi unitów, przeszła na prawosławie. Było tu niegdyś kilka kościołów unickich, dziś wszystko to cerkwie prawosławne. Pozostał tylko stary, modrzewiowy kościółek, zbudowany prawdopodobnie przez ks. Radziwiłła w roku 1776, dziś rozebrany, bo buduje się nowa, murowana świątynia.

Doprawdy kto widział ten mały, zmurszały kościółek, zrozumienie jaką straszną stratą było jego rozebranie. Kościółek był znakomitym pomnikiem, bo pełno w nim było obrazów starożytnych, częścią na płótnie, częścią na ścianach malowanych. Zdawało się, że z każdego kącika wyglądali antenaci Radziwiłłów. Wszędzie natykaliśmy się na herby książęce i na napisy na obrazach nadzwyczaj wymowne. A czego tam nie było... i Pan Jezus Chrystus, szczególnie rodzinę Radziwiłłów kochający i Najświętsza P. Marja, patronka Radziwiłłów. Był też portret jednego z Radziwiłłów, ofiarującego największą lampę na grób Chrystusa.

Annopol posiada kilka kaplic: w Dutkowie, Łoszycy, Zamościu i zbudowaną w roku 1852 w Dudziczach.

Zatrzymamy się nieco dłużej na Zamościu. Należał on pod względem religijnym do parafji Dokorskiej, następnie do Kalwarji, a teraz do Annopola. Dobra stanowiły cześć majętności Dudzicze, należących od 100 lat do rodziny Jelskich, a po kądzieli przeszło od 200 lat.

Nie możemy nie wspomnieć tutaj jednego z największych działaczów z Mińszczyzny, który przez dziesiątki lat pracował na niwie społecznej, jest nim p. Aleksander Jelski. W naszych szarych czasach, gdy już dawno przebrzmiały hasła "pracuj dla twej matki-ziemi, pracuj dla ludu" - postać sędziwego starca,  niestety, za mało znana, przenosi nas w inne czasy, gdzie służba Ojczyźnie była tak wielką i częstą zaletą rodów możnych.

Z pilnością mrówki od lat 50 zbiera p. A. Jelski liczne materjały do historji kraju naszego. Owocem tej pracy jest bogaty księgozbiór, a jeszcze bogatszy zbiór rękopisów, których część już znajduje się w muzeum krakowskiem; jest to skarb nieoceniony, w którym każdy badacz dziejów ojczystych znajdzie źródła dla niego potrzebne. Są tam obrazy i dokumenty, jakich nie znajdziemy w innych muzeach. Ale to nie wszystko. Ten sługa ojczyzny jest zarazem sługą swego ludu. Naokoło szerokiem korytem płynie praca umoralniania ludu, a walka z pijaństwem przyniosła ogromne owoce w okolicy. Praca jego nie ogranicza się tylko do jednej tej miejscowości, rozlewa się ona po całym kraju. Któż nie spotykał się z ogłoszeniami w pismach o poszukiwaniu posad przez pana Jelskiego dla tylu biedaków. Ale niestety, trudno jest naszemu ziomkowi o kawał chleba we własnym kraju, tylu ich ginie na obczyźnie, szukając tam sposobu do życia i tracąc swe skarby największe - wiarę i tradycję. 50 lat przeszło pan Jelski prowadzi pracę pośrednictwa pomiędzy pracodawcą a potrzebującym chleba. Ileż to rodzin polskich przez pośrednictwo tego zacnego człowieka otrzymało posady, zostało zabezpieczone od nędzy, a tern samem od upadku. Pan Jelski, ten wierny syn swej matki-Polski, rozumie jej ducha i dlatego długie już lata jest przykładem dla swych młodszych braci i zachęca do pracy, o której niestety, tyle naszej szlachty zapomina.

Głęboka wiara i szczera pobożność - oto są rysy tego człowieka, który bez wątpienia na imię bohatera zasłużył swą mrówczą i tak dobroczynną działalnością.

W majątku jego, Zamościu, jest kaplica, która ocalała w niejednej burzy; przy jej ołtarzu modlili się nieraz rozmaici dygnitarze kościoła, odwiedzający dom zacnego szlachcica, dla jego cnót i prac pożytecznych.

W nasze czasy, gdy tak rzadko może­my spotkać ludzi ideału, prawdziwym odpoczynkiem duchowym jest przesiadywanie w tej siedzibie, gdzie tak wzorowo przechowały się nasze tradycje staropolskie.

Nie jedną też ciekawą i pożyteczną kartkę dodał on do naszej literatury, rzucając wspaniałe hasła, albo odkrywając przed czytelnikiem skarby swych zbiorów.

spis części tej książki                                                                         dalszy tekst